Przeczytałam książkę dosłownie jednym tchem i na sam koniec się popłakałam, bo od kilku lat czuję się dokładnie tak jedna z osób która trafiła do Basi. ''Czuję się pasażerem na gapę w swoim życiu. Ono toczy się z dnia na dzień , a ja nie czuję się żeby ono było moje'' Nie było tak zawsze.
Marcin Jakimowicz: Dlaczego katolicy nad Wisłą postrzegani są jako ponuracy? Kościół nie kojarzy się z radością… O. Mirosław Pilśniak: - Hmm. Chyba rzeczywiście tak jest. Postrzegamy religijność jak za ciasny mundurek, niewygodne ubranko, system nakazów: muszę, powinienem. Muszę zachowywać przykazania, nie wolno mi kraść, muszę być wierny. Słowa "Bądź wola Twoja" wypowiadamy jak zgodę na jakieś zawirowania… Tak! Myślimy, że Pan Bóg od czasu do czasu musi nam przyłożyć, stłamsić nas chorobą, zabrać dziecko. Wiara jest postrzegana jako harówka. W relacjach z duszpasterzami jest sporo niewypowiedzianych zarzutów, pretensji. Oficjalnie nie mówimy, bo nie wypada. Ale za plecami… Gubią nas nieszczere formy: Czcigodny księże, umiłowany pasterzu. Nie mają pokrycia w życiu, konserwują jakąś niedojrzałą reakcję. A jeśli czujemy się w niej zbyt ciasno, chcemy z niej wyjść. Drażnią nas neofici. Irytują nas te ich rozpalone umysły, to opowiadanie w kółko o Jezusie, to "Alleluja i do przodu"… Czy my im po prostu nie zazdrościmy przeżywania radości? Pamiętam swoją historię. Też byłem kiedyś rozentuzjazmowany rzeczywistością wiary i myślałem, że wszyscy przeżywają ją jak ja. Pamiętam głośne śpiewy w pociągach. To miało swój sens w latach siedemdziesiątych, ale teraz, gdy jestem dorosłym facetem, nie śpiewam już w pociągach. Takie głośne, narzucające się zachowania słusznie nas drażnią. Świadczą o jakiejś niedelikatności, narzucaniu się innym, zatrzymaniu się na poziomie emocji. Nie na tym polega radość chrześcijańska. Nasza wspólnota modli się już kilkanaście lat. Długo prosimy, długo przepraszamy (znamy już swe słabości), a wielbienie trwa tylko chwilkę. Trudno wydusić więcej. Jest "Alleluja i do tyłu". Jak odnaleźć po latach radość wiary? Radość chrześcijańska nie jest fruwaniem neofity. Święty Paweł mówi, by radować się nieustannie. Myślę, że radość bierze się z uzdrowienia serca. Takiej radości warto szukać. W teologicznym slangu znaczyłoby to odkrycie nowego oblicza Bożego, oczyszczenie Jego obrazu. To uświadomienie sobie, że "jestem kochany"? Tak. Jestem kochany. Bez żadnego zasługiwania na miłość. Bez myślenia, że muszę się sprawdzić, być bardziej ofiarnym niż dotąd. Nie! Jestem kochany za darmo. To klucz do radości. Na każdym etapie życia odkrywamy, że to "za darmo" znaczy coś innego, jeszcze bardziej bezwarunkowego. I to jest źródłem wybuchu emocji. Ale to nie jest już wesołość, tylko głębokie poczucie szczęścia. W życiu nie zamieniłbym tego na jakiś wybuch radości (choć, powiem szczerze, lubię takie rzeczy: wprowadzić się w jakiś trans wesołości przez muzykę albo zabawę). Poczucie szczęścia: jestem kochany, taki jaki jestem. A szczerze: wstaje Ojciec rano i czuje, że jest kochany? Zdecydowanie są to rzadkie chwile. Często radością jest dla mnie spotykanie człowieka, który odkrywa Boga. Na przykład ostatnio: warto było spowiadać przez kilka godzin dziennie po to, by spotkać kilka osób, które się nawróciły. Mimo że po takim maratonie jest Ojciec padnięty? Tak! Niektórzy księża tydzień przedświąteczny traktują jako zło konieczne. A warto siedzieć w konfesjonale dla tych kilku osób, które szczerze żałują za swoje grzechy. I nie jest to żadne cierpiętnictwo, żadne samooskarżanie się, tylko szczery żal, wejście w światło. Nie zamieniłbym tego na jakąś ekspresję radości, tańca, ruchu… Gdy nawracali się muzycy rockowi, ich środowisko zareagowało ironią: stracą spontaniczność, Kościół obetnie im skrzydła… A może oni rzeczywiście coś stracili? Coś ze swojego luzu, który czynił z nich gwiazdy? Ale ja ich wolę mniej spontanicznych, a bardziej prawdziwych. Łączy nas wspólny zachwyt Bogiem. Czy udzielanie innych sakramentów jest radością? Kilkanaście lat temu w Krakowie chrzcił Ojciec i jednocześnie bierzmował nastoletnią Anię. Oczy Ojca błyszczały. Pamiętam to do dziś. Liturgia jest dla mnie modlitwą, którą się autentycznie cieszę. Ania mieszka teraz w Warszawie. Spotkaliśmy się na nowo, widzę, że stara się żyć wiarą. To ponowne spotkanie przypomniało mi tę radość sprzed lat, gdy w pięknej liturgicznej oprawie, w białych szatach, przyjmowała chrzest. Ja bardzo często uśmiecham się do ludzi, którzy przyjmują Komunię. Dziwi mnie to, że przychodzą do kościoła. Naprawdę. Nie grzmi Ojciec, że powinni chodzić, "bo ich dziadkowie i rodzice"… Nie (śmiech). Jestem zdumiony, że na porannej Mszy nie jestem sam. Wiem, czemu przychodzę, znam swoją relację z Jezusem, ale gdy widzę, że innych też On pociąga, jestem szczęśliwy. Od wielu lat towarzyszę parom. Cieszę się, gdy widzę, że w swoich związkach odkrywają palec Boży, sens, gdy wierzą, że im się uda. Czego uczą Ojca ich dzieci? Kiedyś uczyłem dzieci przed Pierwszą Komunią. To było ważne doświadczenie spotkania z kimś, kto nie poddaje się łatwo manipulacji, jest czysty, bez gierek, masek. Dzieci nie stosują naszych kodów. Jak płaczą, to płaczą, jak się cieszą, to się cieszą. Mówiły: - Ale ksiądz śmierdzi perfumami. - Nie śmierdzę, tylko pachnę. - Nooo, tak. - A w dodatku to nie perfumy, tylko dezodorant (śmiech). Szczerość dzieci we wszystkim (bo często są egocentryczne, złośliwe) była dla mnie ogromną lekcją. Co poza duszpasterstwem cieszy ojca Pilśniaka? Mam swoje małe marginesy życiowe. Rower górski. Uwielbiam jeździć po górach. To w Warszawie się Ojciec męczy? Jak ktoś się uprze, to może sobie wyobrazić, że są tu małe górki (śmiech). Często można mnie zobaczyć na rowerze. Pracuję nad formą, marząc o kilku dniach, które spędzę z braćmi w górach. Ostatnio jeździliśmy po Beskidzie Niskim, tuż przy granicy. Warto było przez cały dzień przedzierać się przez chaszcze i bagna, gubić ścieżki, by na końcu przez piętnaście minut pędzić po niekończącej się łące. Genialny kwadrans jazdy bez hamulców. Myślę, że tak będzie w raju! Niebo będzie spełnieniem naszych tęsknot? Myślę, że tak. Nie będzie tam chyba rowerów, ale… Warto męczyć się dla tych piętnastu minut. Inna sprawa: nie mógłbym przeżyć tego kwadransa, gdybym cały rok nie trenował. Ważna jest codzienna orka, praca. Ta jazda po łące to było doświadczenie wolności. Prędkość, brak grawitacji, poczucie bezpieczeństwa (ale znów: jak się nie trenuje, to się można na tym rowerze zabić). To zapowiada nam wartości, które przeczuwamy, ale myślę, że Pan Bóg spełni je w niebie. Lubię jeździć na desce. Jeżdżę dopiero od kilku lat. Już dwa razy się połamałem. Kiedyś wspinałem się. To uczyło mnie zaufania, bo moje życie zależało od współpracy z drugą osobą. Widzę mnóstwo reklam, które odwołują się wprost do pojęcia szczęścia, radości. "Renault to pełnia życia", płyn do mycia naczyń jest przyjacielem… Albo "ta frytkownica to dla mnie zbawienie". Biedni ci, zbawieni przez frytkownicę.. Tak, biedni (śmiech). A nie wkurzają Ojca takie reklamy? Na poważne, egzystencjalne pytanie: (Każde pokolenie ma jakieś pragnienia) prymitywna odpowiedź "Moje pokolenie już wybrało. Wybrało Pepsi")… Powiem szczerze: dla mnie radość, która jest tam pokazywana, nie jest atrakcyjna. Nie zamieniłbym się na nią. A może przez te reklamy nie potrafimy świętować? Czekamy na obiecaną "pełnię życia", a tu nic. Pierwszy dzień świąt: jemy i oglądamy telewizję; drugi: jemy i oglądamy telewizję. I po świętach. Za rok będzie inaczej - przyrzekamy sobie. To dobry przykład. Nie umiemy świętować. W tym roku w czasie świąt chciałem pobyć z braćmi. Tak po prostu: posiedzieć, potracić z nimi czas. Odwiedziłem w Piasecznie znajomą rodzinę, wróciłem, usiadłem z braćmi w salce. Siedziałem, siedziałem i w końcu… zasnąłem. A mówili mi: Mirek, idź spać. Ale ja wolałem zostać z nimi… Jak Mała Tereska, która zasnęła przy Najświętszym Sakramencie. Siostry były oburzone, a ona uśmiechała się: zasnęłam przy Panu Jezusie. A ja zasnąłem przy braciach. Robili mi zdjęcia, śmiali się, że jestem staruszkiem, ale warto było stracić dla nich czas. Rok temu byłem u dominikanek na Świętej Annie. Mniszki łączyło jedno: błysk w oku. Czuło się, że są szczęśliwe. Dosłownie zarażały radością. Dla współczesnego świata to absurd. Radość za kratami? Przychodzimy do tych klasztorów i spotkamy olbrzymi wewnętrzny pokój. Mówimy: też tak chcemy! Zazdrościmy im. Paradoks polega na tym, że "od wewnątrz" siostry mają poczucie cierpienia, nocy, próby, pustyni. Rzadko przeżywają uniesienia. A ludzie wyjeżdżają od nich przemienieni. Myślę, że to, co widzimy z zewnątrz, jest większą prawdą niż to, co one same o sobie myślą. Bo one dostrzegają tylko część świata, w którym się poruszają, przede wszystkim cierpienie, a ludzie widzą pokój wewnętrzny, radość. Msza nie kojarzy się nam już z ucztą. Katolik nad Wisłą na Mszy patrzy na zegarek. Choć gdy paulini w Leśniowie zaproponowali ludziom, że po Mszy będą udzielali błogosławieństwa z nałożeniem rąk, ustawiła się kolejka na godzinę! Ludzie nie chcieli wyjść z kościoła. Gubimy gdzieś radość przeżywania wiary. Ale ja tu w Warszawie widzę ludzi, którzy wychodząc z kościoła, ociągają się. Rozmawiają. Proste słowa: Jak się czujesz? Co u ciebie? Jakby chcieli powiedzieć: nie chcemy jeszcze wracać, chcemy pobyć razem, przedłużyć radość świętowania. To chyba taka współczesna agapa.
Aha, wlasnie tak, Pyskaty, 3H, Specyfik, Skazani Na Sukcezz 1.Wyobraz sobie opcje, ze wbijasz na balet z ta sztunia Wygladasz przy niej jak junior - ktos tak ujal Co z tego, ze przy niej Oprah Winfrey to chuchro Znam kilka faktow, one zmienia pasztet w bostwo Olej, ze 90D wisza do pepka Ze steka, golac foke uzywa lusterka
fot. Fotolia 1. Zadbane drewniane przyrządy kuchenne Drewniane łyżki, wałki czy drewniane miseczki, potrzebują odpowiedniej pielęgnacji. Wszystkie wymienione elementy należy myć zaraz po użyciu. Aby nie wchłaniały zapachów można namoczyć je w occie jabłkowym. 2. Czysty piekarnik Piekarnik to element niezmiernie potrzebny podczas przygotowywania świąt. Pieczemy w nim pieczenie lub ciasta. Postarajmy się by był czysty i gotowy do użycia. Aby usunąć z rusztu i spodniej blaszki resztki jedzenia i spaleniznę, wystarczy użyć najzwyklejszej sody oczyszczonej. Namoczmy gąbkę, posypmy ją sporą ilością sody i czyśćmy bez dodatku silnych detergentów czyszczących. Mocne zabrudzenie można również pokryć roztworem 1/2 szklanki wody, 1/4 szklanki sody oczyszczonej i łyżeczki płynu do mycia naczyń. 3. Porządkowanie szuflad z żywnością W przypadku sprzątania szuflad, najważniejsze jest by nie zaczynać wszystkich szuflad jednocześnie. Po skończeniu jednej zabieramy się za kolejną, unikniemy wtedy zamieszania i zniechęcenia. Przejrzyjmy wszystkie produkty żywnościowe, wyrzućmy te przeterminowane i dawno rozpieczętowane. Przyprawy, mąkę, cukier, ryż, kasze czy płatki śniadaniowe przesypmy do słoików lub szklanych pojemników, będą dłużej przydatne i nie zbrylają. 4. Zbędne narzędzia W naszych kuchniach z pewnością znajdą się niepotrzebne lub rzadko używane przedmioty. Jeśli zajmują miejsce w Twojej szafce, spakuj je do kartonu, podpisz co się w nim znajduje i wynieś do piwnicy, garażu lub na strych. W razie potrzeby bez problemów odszukasz przedmiot. Zdjęcie: Fotolia 5. Sposób na przypaloną patelnię Przygotowanie wielu świątecznych potraw wymaga smażenia na patelni. Aby pozbyć się z niej spalenizny należy wsypać na jej dno ok. 3 łyżki sody oczyszczonej, nieco napełnić wodą i gotować przez kilka, kilkanaście minut. Sposób ten rozpuszcza przypalone resztki pokarmu i ułatwia ich usunięcie przy użyciu zwykłej gąbki do mycia naczyń. Patelnia będzie gotowa do dalszej pracy! 6. Mycie lodówki Lodówka to centrum naszej kuchni. Zadbajmy, by w święta była czysta i uporządkowana. Zepsutą i przeterminowaną żywność wyrzućmy, pozostałą odstawmy na bok. Wyciągnijmy wszystkie ruchome części ( szuflady, półeczki) i wstawmy do gorącej wody z płynem do mycia naczyń. Wnętrze umyjmy ciepłą wodą z delikatnym detergentem. Wszystko dokładnie wytrzyjmy do słucha, gdyż wilgotne miejsca to idealne warunki dla mikroorganizmów. 7. Dobrze zorganizowana lodówka W czasie świąt nasza lodówka jest pełna po brzegi, zobaczmy jak segregować nasze składniki. Sposób w jaki układamy produkty ma duże znaczenie. Temperatura w różnych częściach lodówki jest inna, odpowiednie umieszczenie składników powoduje, iż są one dłużej przydatne. Na górnej półce umieszczajmy mleko, kefiry, jogurty powidła. Na środkowej półce produkty o krótkim terminie przydatności: wędliny, sery, zupy i gotowe dania. Ostatnią półkę zarezerwujmy dla owoców i warzyw. Na drzwiach lodówki trzymajmy jaja, napoje w kartonach czy przetwory w plastikowych butelkach, np. ketchup. 8. Jak oczyścić okap? Częste stosowanie okapu przyczynia się do powstawania w nim brudu, zwłaszcza na powierzchni siatkowej, znajdującej się bezpośrednio nad kuchenką. Najlepszym sposobem na oczyszczenie siatki jest polanie jej płynem do naczyń i wstawienie do zlewu z gorącą wodą - mieszanka ta rozpuści tłuszcz nagromadzony podczas gotowania. 9. Jak wyeliminować zapach unoszący się podczas pieczenia ryb? Ryby to podstawa wieczerzy wigilijnej, jej smażenie wiąże się z unoszącym się zapachem, nie przez wszystkich tolerowanym. Jak się go pozbyć? Wystarczy umieścić na patelni kilka plasterków cytryny lub kawałki ziemniaków, które pochłoną niepożądany aromat. 10. Sztućce jak nowe Sztućce będą wyglądał jak nowe, jeśli włożysz je do wody z dodatkiem octu. Na dwa litry wody - 2 łyżki octu. Aby pięknie pachniały po takim zabiegu wystarczy umieścić je w gorącej wodzie z dodatkiem płynu do naczyń i soku z cytryny. Pięknie zaprezentują się na wigilijnym stole!Listen to music by Skazani Na Sukcezz on Apple Music. Find top songs and albums by Skazani Na Sukcezz, including Rzucisz Ręcznik Na Ring (6rmx), Ten Balet and more.
Suknie ślubne typu księżniczka prosto z Pinteresta. Dla każdej kobiety, która marzy o tym, by na swoim ślubie wyglądać jak z bajki. Trendy w modzie ślubnej zmierzają w stronę minimalizmu. Proste kreacje, bez wielu ozdób, do tego fryzura wyglądająca, jakby ułożona od niechcenia. Ale nadal nie brakuje kobiet marzących o ślubie jak z bajki, kreacji w stylu Kate Middelton, długim trenie, spektakularnych ozdobach, perfekcyjnym looku, jak spod igły. Właśnie dla takich kobiet są suknie ślubne typu księżniczka. Ozdobione koronkami, warstwami tiulu, cekinami. O najczęściej pokaźnym dole opartym na kole. Ozdobione trenem, albo długim welonem. Nie powstydziłyby się ich prawdziwe księżniczki. Takich modeli poszukałyśmy na Pintereście i oto, co udało nam się znaleźć: Pinterest Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest - Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Pinterest / Foto: Ofeminin Suknie ślubne "księżniczka" wszech czasów: Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Gettyimages Foto: Ofeminin Foto: Ofeminin