Nadal pracując partiami, włóż frytki z powrotem na gorący olej i smaż, aż będą chrupiące i złociste (około 4-5 minut). Przenieś frytki na metalową podstawkę z ręcznikami papierowymi pod spodem, aby odsączyć nadmiar tłuszczu i dopraw Po pół łyżeczki, sól i pieprz do smaku. Po pół łyżeczki, sól i pieprz.Nad polskim morzem trafić można różnie, najczęściej niestety źle, o czym pisałam już TUTAJ. Ale na tym kończę moje narzekania, bo lepiej przecież dzielić się dobrem :). A tego mam całkiem sporo, jako że po jednym dniu z naburmuszonymi kelnerkami, zaczęliśmy zaglądać TYLKO I WYŁĄCZNIE do miejsc, które nam polecałyście. W życiu tak dobrze nie jadłam jak w tym roku w Kołobrzegu! I choć półmetek wakacji już za nami, nie mogłam zostawić tych adresów tylko dla siebie! Gdzie zjeść w Kołobrzegu? I co robić, żeby się dobrze bawić? Zapraszam na jedyny taki przewodnik dla rodzin! CO ROBIĆ W KOŁOBRZEGU Z DZIEĆMI? Enigmatycznie mówiąc: uciekać. Nie no, żart taki, ale Kołobrzeg spodobał mi się przede wszystkim za tę malowniczą trasę, która rozciąga się od kołobrzeskiego molo aż do Ustronia Morskiego, po drodze zahaczając o Podczele i Sianożęty. Spacerowaliśmy tam codziennie i właśnie tam plażowaliśmy z dala od tłumu, zbierając kamienie i muszelki. W całym Kołobrzegu można też wynająć rowery dla rodziny: z fotelikami, przyczepkami, etc. Lub (przy hotelu Ikar – tym na promenadzie, bo są dwa) quady. I wybyć, jeśli lubisz naturę i piękne widoki. Ja – kiedy jestem w Kołobrzegu – muszę również popływać statkiem. Taki mój rytuał z czasów, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Poza stylizowanymi na pirackie (jak Wiking, Pirat, Santa Maria) pojawiły się również statki wojskowe! Oczywiście: im większa fala, tym większa zabawa. No ale właśnie wtedy na otwartym morzu będzie zimno, więc polecam zabrać jakieś wierzchnie okrycia. Z dziećmi można się również wybrać na basen w którymś z hoteli, np. do AQUARIUS SPA. My uwielbiamy, bo jak wiadomo – w kołobrzeskim morzu to raczej darmowa krioterapia, nie beztroskie pływanie. Oczywiście wypada również wejść na latarnię morską i przejść się molo oraz do centrum. Ale że COVID-19 i tłumy: właśnie te atrakcje w tym roku woleliśmy sobie odpuścić. GDZIE ZJEŚĆ W KOŁOBRZEGU? To prawda chyba wszystkim dobrze znana… Im dalej od molo albo centrum, tym pyszniejsze, ładniej podane i… Tak, tańsze jedzenie. Dla przykładu w restauracji w hotelu 5* zapłaciliśmy dokładnie TYLE SAMO, co w smażalni przy plaży, gdzie ryba na plastiku i w grubej panierce. Pewnie już przebierasz nogami, co to za pyszne adresy? Zaznaczam, że kolejność jest przypadkowa – wszystkie lokale z listy polecam TAK SAMO. Nic tylko się częstować w zależności od tego, w jakim miejscu – bardziej, mniej eleganckim? – i co masz ochotę zjeść :) 1. Wichłacz Grill House, ul. Perłowa 2 i Wichłacz Bistro-Bar, ul. Towarowa 14. Jedna miejscówka w centrum, druga tuż za portem. Idealna na lunch, obiad albo kolację. Jak również na wieczornego drinka. Niby tradycyjne i wszystkim dobrze znane dania, ale podane w nietradycyjny, bardzo elegancki sposób. Przy czym ceny nie zwalają z nóg! W Wichłacz Bistro-Bar można dostać przepyszne dania wegańskie! Menu TUTAJ i TUTAJ. 2. Fishka-Fishka, ul. Solna 12. Mała, klimatyczna restauracyjka niedaleko nadmorskiego deptaku, do której zdecydowanie warto zbłądzić. Piotr mówi, że to właśnie tutaj jadł najlepszą rybę. Ja daję ogromnego, WIELKIEGO PLUSA za schludny kącik zabaw dla dzieci. Nad morzem nie zdarza się to często. W tej restauracji dostaniesz dania obiadowe oraz rybkę na wagę, do której sama możesz dobrać dodatki – jak w tradycyjnej smażalni. Link do MENU. 3. Restauracja Shuum, ul. Tadeusza Kościuszki 17. Gdy masz ochotę na elegancką kolację w eleganckiej restauracji. Ta znajduje się w hotelu Shuum usytuowanym przy promenadzie. Tam, gdzie powoli kończy się zgiełk, a zaczyna spokój. Jest pysznie, ekskluzywnie i zdecydowanie w topie nadmorskich restauracji. Jedyny minus taki, że miejsce zamyka się już o 21 – i to w sezonie! Tak, wiem, skandal – my o tej godzinie dopiero zaczynamy wieczorne życie :). 4. Restauracja Horyzont, ul. Kasprowicza 24. Kolejne miejsce, gdy zastanawiasz się, gdzie zjeść w Kołobrzegu elegancką kolację. Tym razem restauracja w Hotelu AQUARIUS SPA. Trochę się bałam, że będzie sztywno, ą i ę, a ja w klapkach prosto znad morza, ale obsługa szybko rozładowuje atmosferę. Jest miło, ale bez zbędnego zadęcia i nikt nie patrzy dziwnie na dzieci jedzące palcami. Najbardziej mi się spodobało to, że wszystko jest ze świeżych produktów: nawet groszek jest świeży, a nie mrożony! A Piotr bardzo poleca sałatkę Cezar. 5. Domek Kata, ul. Ratuszowa 1. To też eleganckie miejsce, ale tym razem w centrum. Najlepiej przejrzeć menu TUTAJ, bo jest bardzo bogate. 6. Pasta e pesto, ul. Armii Krajowej 24. A to już kuchnia włoska na kołobrzeskim rynku: pizze, makarony. Właśnie do tej restauracji zaglądamy od lat, kiedy jesteśmy w tym mieście. 7. Pod Winogronami, ul. Towarowa 16. I z powrotem jesteśmy przy porcie. Nie sposób przeoczyć w drodze na lub z plaży, bo po całym tarasie bujnie pną się winogrona. Restauracyjka jest dość oblegana, zwłaszcza wieczorami, dlatego najlepiej przyjść jednak wcześniej. Można zjeść tutaj ryby, owoce morza oraz dania kuchni polskiej, a menu podejrzysz TUTAJ. 8. Tenisówka, ul. Sikorskiego 1. Pizzeria przy promenadzie, obok kortów tenisowych. Są do niej takie kolejki, że też musieliśmy się ustawić, żeby sprawdzić, co tam dają :). Pizza dobra: może nie najlepsza, jaką jadłam, ale daje radę. Ciasto ok. Bardzo dobre dodatki i PRAWDZIWA mozarella, żaden tam wyrób seropodobny. Jedyne – co mi przeszkadzało – to papryka konserwowa zamiast świeżej. Super pomysł, żeby pizzerię połączyć z drink barem. Bo to nadal rzadkość w Polsce (poza Warszawą może), żeby w jednym miejscu był spory wybór jedzenia… I picia. Myślę, że z tego właśnie wynika powodzenie tej knajpki. 9. Kurort Cafe, ul. Sikorskiego 9. Jeśli Aperol, to w tej charakterystycznej błękitnej kawiarni widocznej z daleka, gdy spacerujesz wzdłuż promenady. Naprawdę cudowna obsługa i fajny ogródek, do posiedzenia w dzień przy kawce lub wieczorem przy drinku. Przy okazji dzieci mogą zjeść na kolację gofra albo zapiekankę. To zdecydowanie nasza ulubiona kawiarnia w Kołobrzegu. 10. Kebab Zahir, ul. Morska 7 c. Niedaleko latarni morskiej. My niestety nie spróbowaliśmy, ale jak jeden mąż pisałyście, że nad morzem kebab tylko tu! Kolejki świadczyły dokładnie o tym samym ;). ORAZ DWA BONUSOWE ADRESY: 11. HAMAK Beach Bar, Podczele. Takie miejsce na luzie, do którego warto zawitać, kiedy zgłodnieliście w drodze do Ustronia Morskiego. Jedzenie może nie kładzie od razu na łopatki, bo to typowy fast food z pizzą, hamburgerami i frytkami, ale wszystko jest robione NA MIEJSCU, NA ŚWIEŻO. Tak niewiele, a tak wiele. Jeśli jacyś restauratorzy to czytają: właśnie to jest kluczem do sukcesu! Pst… Polecam również lody! 12. Tunex czyli wędzone ryby na ul. Żurawia 15. Najlepsze w całym Kołobrzegu! Oczywiście, na wynos. Jeśli zastanawiasz się, gdzie zjeść w Kołobrzegu, to już nie musisz: obojętnie które miejsce z listy wybierzesz, jestem PEWNA, że wyjdziesz zadowolona! (19 438 odwiedzin wpisu) Zobacz najciekawsze publikacje na temat: po ile ryba. Empik Ciśnieniomierz nadgarstkowy VITAMMY smart 0.7 biały . Zniżka 10 zł dla czytelników Naszemiasto. Przy zakupach za min. 100 zł z kodem "NASZEMIASTO". Do Kołobrzegu wracam co roku, chociaż za każdym razem tuż przed odjazdem żegnam się z tym miastem na zawsze. Jednak bardzo szybko zapominam, jak strasznie zimno tam było, że wejść do wody nie można wcale, a przez tłumy na promenadzie człowiek czuje się mały i zagubiony. Bo nigdzie nie zjesz ryby tak dobrej jak tutaj! Nie dostaniesz przepysznych racuchów z bitą śmietaną, nie wypijesz mocnego espresso na brzegu morza czy piwa prosto z lokalnego browaru. Nigdzie też zachód słońca nie wygląda tak pięknie jak w Kołobrzegu! Wzburzone przez fale morze, statki wypływające z portu prosto w rozżarzoną do czerwoności kulę słońca, wznoszące się nad tym wszystkim mewy. Myślę, że słowa są zbędne, dlatego dzisiaj zostawiam Was po prostu ze zdjęciami… A Wy? Macie takie miejsca, do których lubicie wracać? (887 odwiedzin wpisu) Duże porcje, smaczna smażona ryba. Restauracja wydaje się nieduża, ale jest bardzo przyjemnie. Miła obsługa, nie czekałem długo na obiad. Chętnie zajrzę tu ponownie podczas pobytu w Kołobrzegu.
Kołobrzeg kojarzy się przede wszystkim z nadmorskim letnim wypoczynkiem i sporą ilością smażalni ryb. Nic w tym dziwnego, ponieważ świeże ryby to coś, czego faktycznie można uświadczyć w tym wyjątkowym mieście. Niemniej, pod względem kulinarnym Kołobrzeg ma do zaoferowania znacznie więcej. 1. Taverna Vikingów Taverna Vikingów to lokal, w którym serwowane są dania pyszne i sycące. Specjalnością restauracji są doskonałej jakości burgery podawane z frytkami i sałatkami. 2. Restauracja Zakątek Restauracja Zakątek to znane i lubiane miejsce w Kołobrzegu. Lokal serwuje kuchnię europejską. Warto skosztować łososia z grilla i pysznego kremu pomidorowego. 3. Pieprz i chili Pieprz i chili to kwintesencja śródziemnomorskiej kuchni w centrum Kołobrzegu. To jedno z tych miejsc, w których można skosztować doskonale przygotowany creme brulee, choć na uwagę zasługują również tatar ze śledzia czy owoce morza. 4. Mikado Promenada Mikado Promenada to z całą pewnością miejsce, które warto odwiedzić, będąc w Kołobrzegu. Lokal serwuje pyszną rybę, ale również pizze i makarony w przepięknym i pysznym wydaniu. 5. Wiejska Chata u Beaty Wiejska Chata u Beaty serwuje kuchnię polską. Można się w tym miejscu załapać na przepyszne domowe obiady. Na uwagę zasługują jedne z najlepszych w okolicy pierogów. 6. Restauracja pod Winogronami Restauracja pod Winogronami oferuje smaki polskiej kuchni w unikatowym wydaniu. Warto zwrócić uwagę na tatar z łososia czy befsztyk tatarki. Restauracja regularnie promuje nowe dania pojawiające się w karcie dań. 7. Pizzeria Tenisówka Pizzeria Tenisówka to miejsce znane i lubiane. Lokal serwuje świetną pizzę w przystępnych cenach. 8. Wichłacz GrillHouse Wichłacz GrillHouse to miejsce, które funkcjonuje w Kołobrzegu od lat. Lokal serwuje pyszne dania grillowane. Warto skusić się na doskonałą pierś z kaczki czy gulasz z dziczyzny. 9. Restauracja Szalonego Greka Restauracja Szalonego Greka to przede wszystkim możliwość rozkoszowania się greckimi rarytasami bez konieczności wyjazdu do tego wspaniałego kraju. Lokal serwuje mięsa przygotowywane według greckich receptur, ale również świetnej jakości owoce morza. 10. Restauracja Pirania Restauracja Pirania to doskonały wybór dla osób, które uwielbiają rybne dania i nie wyobrażają sobie pobytu w Kołobrzegu bez delektowania się takowymi.
3. Ścieżki rowerowe. Ścieżki rowerowe przez najpiękniejsze tereny Grzybowa i okolicy: 1. wokół jeziora Resko Przymorskie – 52 km, 2. nadmorska trasa rowerowa – 49 km z Dźwirzyna przez Grzybowo, 3. przyrodniczo-historyczna trasa rowerowa – Ku Słońcu – 40 km. 4.
Między Ustką a Kołobrzegiem miałam nadzieję znaleźć nie tylko plaże i morze, ale też śledzie. Udało się, i to z nawiązką. Zatem gdzie zjeść w Ustce i okolicy? Wcześnie rano w Ustce pustka – nawet na deptaku w uzdrowiskowej części miasta. Dzielnica willowo-pensjonatowa powstała pod koniec XIX w. Wtedy doprowadzono do miasta kolej, którą co roku przyjeżdżało kilka tysięcy letników. Dla nich zbudowano łazienki, czyli zakład przyrodoleczniczy, kabiny kąpielowe, a w 1875 r. poprowadzono spacerową promenadę nad brzegiem morza. Idę nią w kierunku portu. Kilka lat temu Ustka chwaliła się otwarciem obrotowej kładki nad ujściem Słupii do morza. Niestety, nie działa. Muszę nadłożyć drogi, by na drugą stronę przejść mostem kolejowym. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wędruję wzdłuż nabrzeża, oglądam nowo wybudowane i odnowione budynki, w których ulokowały się restauracje, kawiarnie i apartamenty. Z mostu mam świetny widok na cały port. Po drugiej stronie rzeki trafiam na dom, wokół którego stoją duże worki wypełnione sznurkami. Na drzwiach napis „Sieciarnia”. Zaglądam do środka. Przy maszynie siedzi kobieta. Jak się okazuje, Ukrainka. Pracuje tu od sześciu lat. Tłumaczy mi, że ze starych sieci odzyskuje się linki i do nich doszywa nowe siatki. Bo te linki są najdroższe. Inne są sieci na śledzie, inne na dorsza czy flądrę. Kobieta dodaje, że rybakom ciężko. Coraz mniejsze limity, ledwo co mogą nałapać ryb, bo jest ich mało. – Podobno mają całkiem zamknąć Morze Bałtyckie dla połowów na pięć lat – opowiada. Postanawiam sprawdzić tę informację u źródła. Rybak milionerem? W porcie przy jednym z kutrów pracuje kilku mężczyzn. Ładują plastikowe skrzynki na pokład, wygłupiając się przy tym jak uczniaki. Pytam, czy można z nimi popłynąć. – A to szef musiałby się wypowiedzieć – odpowiadają. Jakby na zawołanie właściciel kutra UST-125 wygląda przez okienko na mostku kapitańskim. Okazuje się, że rybołówstwem zajmuje się od 16 lat i ma w sumie cztery kutry. Pierwszy kosztował go 500 tys. zł. Ostatni – koło miliona. Ale nie, milionerem nie jest. Choć nie powie, opłaca mu się ten biznes. Obowiązują co prawda limity, ale na każdy gatunek ryb inne. Można je wykorzystać dowolnie w ciągu roku. Rybacy sami więc decydują, kiedy łowić. Najczęściej zostają w porcie przy złej pogodzie. Za to gdy już łowią, to za jednym razem mogą przywieźć nawet i 20 ton fląder, łososi, gładzic, turbotów, dorszy, szprotek. I śledzi. Kiedy zapełnią ładownię kutra, płyną do najbliższego portu rozładować ryby i znowu wychodzą w morze. – Jak jest ryba, trzeba korzystać – mówi armator. Kiedyś były granice i kutry z Danii nie przypływały na polskie łowiska. Teraz mogą. A że mają lepszy sprzęt i większe kutry, to więcej wyławiają. Rybacy z Ustki porządkują kuter po połowach, fot. Agnieszka Rodowicz Problemem mojego rozmówcy jest również brak własnej przetwórni. Musi polegać na zewnętrznych. A te w weekend nie chcą pracować. Że turyści wtedy przyjeżdżają? – To, co kupują, jest kroplą w morzu ryb, które wyławiamy i którymi handlujemy – mówi rybak. – Pojedynczym osobom nie sprzedajemy. Chyba że to znajomi, rodzina, przyjaciele. Oni zawsze mogą liczyć na wiaderko śledzi. – A gdzie w Ustce można zjeść najlepsze ryby? – pytam przedsiębiorcę. – W smażalni naprzeciwko aukcji rybnej – odpowiada. Gdzie zjeść w Ustce? Zaglądam więc do Baru Alga, ale jest zarezerwowany na prywatną imprezę. Za to w sklepie firmowym Alga – tłum. Na ladach ryby świeże, wędzone, smażone, w occie, śmietanie, oleju. Rybka na śniadanie? Chyba jednak poczekam do popołudnia. Wędruję dalej i docieram do granicy portu i zachodniej plaży. Stoi tu ładny pawilon, przed nim wiklinowe kosze, parasole, stoliki Cafe Mistral Na Fali. Jej właścicielka, Beata Jakubiak, zawsze chciała mieć kawiarnię. Ale dopiero gdy dzieci dorosły, mogła spełnić to marzenie. Tym bardziej że pojawiły się dotacje, dzięki którym rybacy mogli się przebranżowić. A oni od pokoleń są rybakami. – Tata wpadł na pomysł, by robić cukierki zawierające zdrowe kwasy omega-3 pochodzące z ryb – opowiada Julia Jakubiak, która w sezonie letnim pomaga rodzicom w interesie. Pięć lat temu otworzyli kawiarnię w wyremontowanym domu rybackim, dwa lata temu letni pawilon w porcie z najlepszą kawą w Ustce. Ale hitem kawiarni są krówki. Owinięte w biało-błękitne papierki w marynistyczny wzór, stały się jednym z symboli miasta. Wszystko dzięki temu, że Adam Jakubiak odziedziczył przepis na krówki po ojcu, który był nie tylko rybakiem, ale i cukiernikiem. Skład jest prosty: cukier, mleko, śmietanka. Jednak jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, czyli proporcjach i procesie wyrobu. Tego Jakubiakowie nie zdradzają. Chwalą się natomiast, że krówki są robione, formowane i pakowane ręcznie. Każda jest więc inna. I pewnie dlatego to najlepsze krówki, jakie jadłam. Krówki w Cafe Mistral to znane usteckie cukierki. Robi je rodzina rybaków, fot. Agnieszka Rodowicz Gdzie zjeść najlepszego śledzia Zmierzcha, kiedy dojeżdżam do Zagrody Śledziowej w Starkowie pod Ustką. Przez wysoką drewnianą bramę wchodzę na dziedziniec starego pruskiego gospodarstwa. Na podwórku dymi mały piecyk, w środku parują ziemniaki w mundurkach, do śledzia z jabłkiem i śmietaną. Bo zagroda jest śledziowa nie tylko z nazwy. W dawnych zabudowaniach gospodarczych urządzono karczmę, w której śledź gra pierwsze, a właściwie jedyne skrzypce, występując pod kilkunastoma postaciami. Po drugiej stronie dziedzińca jest z kolei Muzeum Śledzia. Niewielkie, ale pomysłowo urządzone z pomocą zaprzyjaźnionego ichtiologa i etnografa. – Dostajemy dużo prezentów od rybaków i marynarzy. Nie mają serca wyrzucać części kutrów, starych sieci, książek pokładowych – mówi Maciej Kierys. W muzeum jest też kolekcja różnych wydań książki „Ucho od śledzia”. – Chcemy mieć wszystkie wydania. Choć to zupełnie nieśledziowa powieść – wyjaśnia Maciek. Zagroda Śledziowa w Starkowie pod Ustką, fot. Agnieszka Rodowicz Skąd pomysł na Zagrodę? – Dziś wszędzie królują owoce morza. Śledzia robi się z musu, jak są święta. I tyle – mówi Kierys. A to smaczna i bardzo zdrowa ryba. Jest dzika, nie da się jej hodować, za to można przyrządzić na setki sposobów. Śledzie z Zagrody są w większości bez konserwantów i sztucznych dodatków. I takie, jakie powinny być – szare. – Jak jest biały, to od razu wiadomo, że potraktowany został jakąś chemią – tłumaczy Maciek. – Śmieję się, że jak mam dobrą rybę, to wystarczy, że dodam trawy, zaleję olejem i będzie pyszna. Chcemy popularyzować śledzia, przypominać ludziom, jak kiedyś smakował. Czasami, szczególnie starszym gościom, łza się w oku kręci, gdy próbują w karczmie tatara czy śledzia po kaszubsku, z cebulą, ogórkiem i papryką. Mnie najbardziej smakuje bułka z lekko marynowanym śledziem, cebulą, sałatą i sosem zwanym remuladą duńską. Pycha! Smażalnia Ryb U Małgosi to polski Restauracja z siedzibą w Skorzęcin, Wojewodztwo Wielkopolskie. Smażalnia Ryb U Małgosi na 62-215 Skorzęcin, Polska, Proszę o kontakt z Smażalnia Ryb U Małgosi korzystając z poniższych informacji: adres, numer telefonu, faks, kod pocztowy, adres strony internetowej, adres e-mail, Facebook. Być nad morzem i nie zjeść ryby to grzech. Sprawdziliśmy, jakie gatunki i w jakich cenach można najkorzystniej kupić w Kołobrzegu. Jednym z miejsc, do których latem zmierzają nie tylko urlopowicze, jest targ w porcie rybackim, gdzie od poniedziałku do soboty zaopatrzyć się można w świeżo złapane Największą popularnością niezmiennie cieszy się dorsz, zarówno tusza w cenie 12 złotych za kilogram, jak i droższy o 8 zł filet - mówi nam pani Stanisława, córka rybaka, sprzedająca ryby w Kołobrzegu. Osobiście jednak preferuje flądrę, która właśnie w wakacje jest W Kołobrzegu kupić ją można już od 4 złotych za kilogram, a filet - za 16 zł za kilo. Kupując tuszę należy pamiętać, że około 50 proc. masy odpadnie po usunięciu ości. Mięso flądry smakuje wybornie, zwłaszcza od połowy maja do jesieni: jest białe i delikatne - dodaje pani Stanisława zastrzegając, że w okresie tarła, czyli przez pierwsze cztery miesiące w roku, lepiej koncentrować uwagę na innych niej ryba smakuje najlepiej oprószona solą i pieprzem, obtoczona w mące i usmażona na głębokim, wrzącym tłuszczu, na przykład we frytkownicy. Tym, których odstrasza nadmierna liczba kalorii pani Stanisława poleca flądrę z pieca lub grilla. Doskonała jest również gotowana, w tym podawana na zimno w tej samej rodziny pochodzi też inna, polecana przez kołobrzeskich sprzedawców portowych ryba: skarp lub inaczej turbot. Cena fileta w tym przypadku sięga 25 zł/kg. Taniej, bo nawet po 3 zł za sztukę trafić się może przypominająca węgorza popularnością cieszy się także król Bałtyku - śledź (od 4 do 7 zł/kg).- Warto również zwrócić uwagę na bardzo smaczne ryby pojawiające się od czasu do czasu: okonie, szczupaki i leszcze. Te ostatnie, jak mawiali starzy rybacy, przyrządzić można co najmniej w siedmiu różnych smakach - zachwala pani targ rybny czynny jest codziennie oprócz niedziel. W dni robocze zakupy zrobimy między godz. 7 a 13, choć czasem stoiska czynne są do 15. W soboty rybacy zapraszają do dodać, że jeśli nie zdecydujemy się na przygotowanie dostarczanych każdego ranka, świeżo złowionych ryb, możemy zażyczyć sobie ich zapakowanie w pojemnik z lodem. Dzięki temu wytrzymają nawet kilkugodzinną podróż z dala od lodówki.Tamtejsza plaża wygrała niezmiennie imponującą szerokością i temperaturą wody, o którą faktycznie w Kołobrzegu trudno. Od lat ten szeroki (miejscami nawet na 200 m) pas złocistego piasku w cieniu słynnej Stawy Młyny i nieopodal XIX-wiecznego pruskiego fortu Gerharda wygrywa plebiscyty na najlepszą plażę. I trudno się temu dziwić!